Podsumowanie recenzji SwitchArcade: „Marvel vs. Capcom Fighting Collection”, „Yars Rising” i „Rugrats: Adventures in Gameland”

Autor : Aurora Jan 22,2025

Kolekcja walk Marvel kontra Capcom: Arcade Classic Edition (49,99 USD)

Jako fan Marvela, Capcom i bijatyk z lat 90., seria bijatyk firmy Capcom oparta na postaciach Marvela jest spełnieniem moich marzeń. Począwszy od doskonałego X-Men: Children of the Atom, te gry rozwinęły się i stały się lepsze. W miarę jak Marvel Super Heroes rozszerzyło się na szerszy wszechświat Marvela, następnie niewiarygodny wówczas crossover Marvel-Street Fighter, aż do przesadnego pojedynku Marvel vs. Capcom oraz Marvel vs. Capcom 2, który był oburzający pod każdym względem, Capcom ciągle podnosił stawkę. Zawartość zawarta w Marvel vs. Capcom Fighter Collection: Arcade Classic Edition nie kończy serii, ale obejmuje jej wczesne odsłony. Aha, jako dodatkowy bonus otrzymujesz także doskonałą grę zręcznościową firmy Capcom The Punisher. Świetna kolekcja gier.

Ta kolekcja wygląda na dzieło zespołu, który stworzył Capcom Fighter Collection i pod wieloma względami zawiera podobne funkcje i dodatkową zawartość. Niestety oznacza to również, że w całej kolekcji jest tylko jeden stan zapisu, wspólny dla wszystkich siedmiu gier. Jest to wystarczająco denerwujące w kolekcji pełnej bijatyk, ale jest jeszcze gorzej, gdy dodasz do tego grę zręcznościową i prawdopodobnie będziesz chciał niezależnie zapisywać swoje postępy w bijatykach. W porządku. Wszystko inne tutaj jest tym, czego chcesz. Mnóstwo opcji, takich jak filtry wizualne i opcje rozgrywki, świetne dodatki, w tym mnóstwo grafik i odtwarzacz muzyki, a także tryb wieloosobowy online. Nowością w tej kolekcji jest emulacja sprzętowa NAOMI, z którą ludzie z Capcom wykonali świetną robotę. Marvel vs. Capcom 2 wygląda i gra świetnie.

Nie mam zamiaru go za to krytykować, ale chcę powiedzieć, że żałuję, że nie pojawiły się wersje domowe. Wersja gry zręcznościowej na PlayStation EX jest na tyle inna, że ​​miło byłoby ją uwzględnić, a wersja Marvel vs. Capcom 2 na Dreamcast ma wiele ciekawych dodatków, które czynią ją lepszym dodatkiem do domowej gry dla jednego gracza Best wybór. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby Capcom dorzucił także dwie swoje gry Super Nintendo Marvel, nawet jeśli nie były to najlepsze gry. Cóż, nazwa kolekcji to Arcade Classic Edition i w przeciwieństwie do Blizzarda, termin ten wydaje się być tutaj zastosowany poprawnie.

Wielbiciele Marvela i bijatyk mają powód do radości z tej doskonałej kolekcji. Gry są świetne, obchodzi się z nimi ostrożnie i otrzymujesz niezły zestaw dodatków i opcji. Posiadanie tylko jednego stanu zapisu współdzielonego pomiędzy grami jest poważną wadą, ale poza tym nie mogę znaleźć zbyt wiele do zarzucenia. Marvel vs. Capcom Fighting Collection: Arcade Classic to kolejna obowiązkowa kolekcja firmy Capcom, w którą świetnie gra się na Switchu.

Ocena SwitchArcade: 4,5/5

Yars Rising (29,99 USD)

Przyznam, że od chwili zapowiedzi byłem sceptyczny wobec tej gry. Bardzo podobała mi się „Zemsta Yarsa”. Jedna z moich ulubionych gier na 2600. Kiedy więc przeczytałem, że WayForward zostało wybrane do stworzenia gry Yars w stylu Metroidvanii, w której występuje skąpo ubrany młody haker o pseudonimie Yar, pomyślałem, że natknąłem się na stronę internetową z parodią. Idealna burza pytań „dlaczego”, wiesz? Czy zatem muszę wycofywać to, co powiedziałem? Tak i nie. Przede wszystkim jest to dobra gra. WayForward robi to dobrze, więc robi to również tutaj. Wygląda i brzmi dobrze, gra płynnie, a układ mapy jest wystarczająco dobry. Tradycyjnie w WayForward bitwy z bossami zwykle przeciągają się zbyt długo, ale nie jest to wielka sprawa.

Należy również pochwalić firmę WayForward za dołożenie wszelkich starań, aby stawić czoła trudnemu zadaniu, jakim jest próba powiązania tej gry ze starymi strzelankami jednoekranowymi. Będziesz często grać na poziomach w stylu Yars' Revenge, a zdobywane umiejętności przypominają oryginalną grę, która jest również powiązana ze stosunkowo rozbudowaną fabułą, na ile to możliwe. Nadal wydaje mi się, że to duża przesada, ale myślę, że Atari nie miało innego wyjścia, jak tylko spróbować takiego długiego podania. W końcu bibliotekę klasycznych gier można „ładować” tylko tyle razy. Wygląda to na grę rozdartą pomiędzy dwiema publicznościami, które w niewielkim stopniu się pokrywają, i nie jestem pewien, czy byłoby to lepsze niż stworzenie czegoś całkowicie oryginalnego.

Mimo że nadal mogą toczyć się spory co do tego, czy jest to rozsądne pod względem koncepcyjnym, nie ma wątpliwości, że gra sama w sobie jest fajna. Myślę, że najlepsze gry z tego gatunku nie muszą się martwić, ale jeśli szukasz gry Metroidvania, w którą możesz pograć na kilka dni w weekend, gra w Yars Rising nie będzie zła. Kto wie? Może raz czy dwa na tym bazują i wtedy wszystko będzie wydawało się naturalne.

Ocena SwitchArcade: 4/5

Pugraty: Przygody w krainie gier (24,99 USD)

Jestem kilka lat starszy i nie mam zbytniej nostalgii za Pełzakami, ale nie jestem na tyle stary, żeby nie widzieć tego kilka razy z młodszym rodzeństwem. Znam na przykład imiona głównych bohaterów i piosenkę przewodnią. Nie pytaj mnie o film czy wersję dla dorosłych, a już na pewno nie proś o przypomnienie jakichś konkretnych odcinków. Znałam Rugrats, ale nie miałam żadnych specjalnych ciepłych i niejasnych uczuć wobec tej marki. Mając to na uwadze, właściwie nie wiedziałem, czego się spodziewać po Rugrats: Adventures in Gameland. Słyszałam, jak ktoś mówił, że wygląda jak „Bonk” i co więcej, pasuje do budowy ciała Tommy'ego. Cóż, jest tylko jeden sposób, żeby się tego upewnić. Uruchomiłem grę, wybrałem Tommy'ego i wszedłem na poziom samouczka.

Pierwszą rzeczą, która mnie przyciągnęła, był wyraźny obraz. Jeśli dobrze pamiętam, jest to nawet wyraźniejsze niż w serialu. Następną rzeczą, która mnie przyciągnęła, było niezręczne rozmieszczenie elementów sterujących. Na szczęście istnieje możliwość rozwiązania tego problemu. Muzyka jest motywem przewodnim Rugrats, więc wszystko pasuje. Do zebrania jest kilka monet Repta, a także kilka prostych zagadek i wrogów, z którymi trzeba się uporać. OK, nie ma problemu. Platformówka z eksploracją poziomów, sprawdzona formuła. Niezupełnie tak jak „Bonk”, ale tego nigdy nie obiecano.

W pewnym momencie Tommy przyjął kilka ciosów, więc zdecydowałem się przesiąść na Chucky'ego, aby cieszyć się jego pełnią zdrowia. Potem zauważyłem, że miał bardzo znajomy skok. Bardzo wysoki, ale dość trudny do kontrolowania skok. Na pewno nie? Przerzuciłem się na Phila, który skakał bardzo nisko, a potem na Lil, która potrafiła… unosić się na wodzie. Naprawdę to zrobili! Słuchajcie, to gra inspirowana amerykańską wersją Super Mario Bros. 2! Rzeczywiście, wroga, na którego właśnie nadepnąłem, również można podnieść i wyrzucić. Były też bloki, które musiałem podnosić i układać w stosy, aby dostać się na wyższy poziom. Nieco nieliniowe poziomy z dużą ilością pionowości! Poziomy, na których musisz kopać w piasku, a wiesz, że Phil jest ekspertem w kopaniu. cudowny.

To znaczy, jest tu kilka nawiązań do innych platformówek, ale główna rozgrywka przypomina prawdopodobnie najlepiej sprzedającą się klasyczną grę, której nigdy nie naśladowano. Nieźle, nieźle. Walki z bossami są nawet fajne. Po pewnym czasie grania zauważyłem nawet, że mogę przełączać grafikę i ścieżkę dźwiękową pomiędzy odlotową, nowoczesną wersją a 8-bitowym renderowaniem na poziomie NES. Tak czy inaczej gra dobrze i oba style mają swoje zalety. Aha, możesz też używać filtrów. Jeśli tego chcesz, to tam jest. Ale tak, kreatywnie i zabawnie. Zainspirowany jedną z moich ulubionych gier. Dobrze wykorzystuje swoją licencję. Możesz grać w gry wieloosobowe! Pomijając problemy ze sterowaniem, jedyne, do czego mogę się przyczepić, to to, że jest trochę za krótka i uproszczona.

Rugrats: Adventures in Gameland to lepsza gra, niż się spodziewałem. To wysokiej jakości platformówka w stylu amerykańskiej wersji Super Mario Bros. 2, z kilkoma dodatkowymi elementami i funkcjami, które sprawiają, że nie jest zbyt blisko źródła. Licencja Rugrats jest dobrze zaimplementowana, chociaż żałuję, że nie ma podkładu głosowego w przerywnikach filmowych. Jasne, trochę krótka i lekka, ale dla fanów platformówek i Rugratów warto zagrać.

Ocena SwitchArcade: 4/5